ROZWÓJ OSOBISTY, MOTYWACJA, REFLEKSJE, SPOSTRZEŻENIA. Z ASEM WYGRYWASZ.

czwartek, 5 maja 2011

Niepokonani

Nie każdy dobry  film, jest filmem wciągającym, zapadającym w pamięć, dającym do myślenia. I taki jest właśnie  film „Niepokonani”   Petera Weira.
 Nie jest do dobry film. Jest raczej przeciętny. Przeciętnie zrealizowany, pocięty. Niewystarczająco ukazujący dramat życia w obozie, od początku ukierunkowany na osiągnięcie celu, jakim jest przedstawienie drogi. Film nierówny, momentami zachwycający, momentami nużący.  Niedostatecznie ukazane piękno krajobrazów Syberii, Mongolii, Tybetu, Gobi, Indii.
Ale… świetna gra Farrela (co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem) , Eda Harrisa ( co zaskoczeniem nie było)i  Saoirse Ronan (nie miałam żadnych oczekiwań). Historia inspirowana faktami, nieprzerysowana, mało hollywoodzka.
I opowieść o niezłomnym Polaku. Nieugiętych ludziach pragnących wolności. O wolności cenniejszej niż życie.
Opowieść przedstawiona  bez heroizmu. Bez romantycznych uniesień. Bez Kordiana na Mont Blanc.
Opowieść o sile charakteru, o niezłomności, o sile, która drzemie w człowieku.
Czemu o tym piszę? Poruszył mnie ten przeciętny film. Pozwolił na odkrycie kilu prawd, zapominanych często truizmów. Pierwszy z nich:
Ludzie narzekają i będą narzekać. Niewielu coś zmieni w swoim życiu. Będą  dusić się we własnym grajdołku, ale tylko nieliczni spróbują z niego uciec. Wszak duszenie się jest im znane. Choć nieprzyjemne, to jednak bezpieczne. Taka strefa bezpieczeństwa ograniczona drutem kolczastym własnych obaw.  Podcinających skrzydła przekonań na temat tego co jest, a co nie jest możliwe.
A skąd wiesz , co jest niemożliwe, jeśli tego nie spróbujesz? Skąd wiesz, że ci się nie uda? Bo ktoś tak powiedział? Bo komuś się nie udało?
 A może to Ty za mało czegoś pragniesz? Może to nie jest Twój prawdziwy cel? Twoja droga?
Łatwiej jest narzekać, niż spróbować.  Łatwiej tkwić w tym ,co znane, nawet jeśli nieuchronnie prowadzi do śmierci – nie ma znaczenia czy fizycznej czy mentalnej.
Pamiętam taką historię jeszcze z czasu studiów. Podczas jednych z zajęć prowadzący zadał pytanie: Co jest lepsze: homeostaza czy heterostaza? Czyli stałość czy zmienność w życiu? Większość studentów odpowiedziała, ze homeostaza. Stałość. Niezmienność. Pewność. Bezpieczeństwo.
Prowadzący był zdziwiony.   Stwierdził, ze w życiu człowieka niezbędny jest stan heterostazy: zmiany. Tylko zmiana może gwarantować rozwój. Tylko kryzysy mogą doprowadzić do zmian, do spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy.
Bolesne jęki i litanie narzekań nie doprowadzają do zmian. Wyzwalają jedynie taki rodzaj emocji, który utrudnia lub wręcz uniemożliwia działanie. A tym samym powoduje, iż koło zamyka się.

Drugi truizm: Nawet jeżeli cel oddala się i zmienia warto podążać za własną Legendą.
Ostatnio w moim życiu dochodzi do licznych przewartościowań. To, co było istotne kilka miesięcy temu, staje się dzisiaj czymś wręcz śmiesznym, choć zrozumiałym.
Najtrudniej w życiu iść własną drogą. Odpuścić. Wyjść z obiegu i nie naprawiać świata. Pozwolić innym na ich sukcesy, na ich ucieczkę i na ich dążenia. Na ich porażki. Odejsć. Dać sobie szansę na podążanie własną ścieżyną. Nie musi to być autostrada, zawsze z pierwszeństwem ruchu i zielonym światłem. Może to być wydeptana dróżka na dziewiczej łące. Na własnej łące.
Nauczyłam się w życiu, by nie odpuszczać. Nie poddawać się. Wszystkie moje motta życiowe to były motta motywacyjne. Teraz szukam motta spokoju. Wyciszenia. Motta, które daje poczcuie bezpieczeństwa i radości istnienia. Afirmacji życia.
 Czekam na Wasze propozycje;)
A do obejrzenia filmu zachęcam.  Warto. Potrafi inspirować.
Pozdrawiam:)
as



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz